Marrakesz- miasto chaosu
Marrakesz był moją ostatnią destynacją w Maroku. Wcześniej zwiedzałem Tanger, Rabat i Casablance, łącznie podróżowałem po Maroku już 3 tygodnie. Mimo to przybywając do Marrakeszu uderzył mnie chaos jaki panuje w tym mieście, ciśnienie sprzedawców, nagabywanie, zaczepianie i motory… ilość motorów posuwających się po medinie z całkiem dużą, jak na ilość przebywających w niej ludzi prędkością- jest nie do pmyślenia. Jam sam miałem obawy, że coś mi się tam wcześniej czy później przytafi. Zastanawiałem się nawet czy nie wykupić ubezpieczenia podróżnego (od roku podróżuje bez). Od znajomej lekarki pracującej w szpitalu w Marakkeszu dowiedziałem się, że ilość wypadków z udziałem motorów każdego dnia w Marrakeszu jest oszałamiająca. Od właściciela riadu w którym mieszkałem dowiedziałem się że cytując: “Marrakesz is kingdom of scam” co znaczy, że jest królestwem oszustów. I tak sprzedawcy w dosyć męczący jak na mój gust sposób probują zachęcić do zakupów, porada czy wskazanie drogi musi wiązać się z opłatą, popatrzenie na węża na placu Dżami al-Fana też wiąże się z opłatą. Mówiąc szczerze Marrakesz nie przekonał mnie do siebie, chociaż warto pojechać na chwilę chociaż by się samemu przekonać i poczuć tą całą “egzotykę”.
Z Marrakeszu jest stosunkowo blisko do “Wielkiej pustyni”, swojego tripa tam opisze poniżej. To co też w Marrakeszu mnie uderzyło to ciepło. Nie wybierajcie się tam pod koniec czerwca tak jak ja to zrobiłem, jest zdecydowanie ZA GORĄCO, inaczej- jest jak w piekle. Niestety do Marakeszu nie kursują już super szybkie pociągi TGV, a jeżdżą takie na kształt naszych polskich pośpiesznych z przedziałami. Tutaj ciekawostka, zabierzcie ze sobą jakąś grubszą bluzę do pociągu, gdyż klimatyzacja chłodzi jak szalona, wydaje mi się, że jest ustawiona na maksa i wewnątrz jest naprawdę zimno.
Marrakesz liczy 1250 tyś mieszkańców, co daje mu status drugiego co do wielkości miasta w Maroku, zaraz po Casablance. To tu docierały saharyjskie karawany z takimi towarami jak złoto, kość słoniowa, czy skóry zwierząt. Tędy też transportowano niewolników z Czarnej Afryki. Taka ciekawostka, że Marrakesz jest najbardziej uwielbianym miastem przez marokańców. Jakby mogli to wszyscy zamieszkaliby w Marrakeszu, nie dowiedziałem się dokładnie dlaczego akurat Marrakesz. Oni chyba sami tego nie wiedzą.
Spis treści
Atrakcje
Marrakesz jest rzeczywiście bardzo egotycznym miastem, począwszy od tego, że każdy budynek w starym mieście i nie tylko, ma piekny pomarańczowy kolor, co jest bardzo interesujące dla europejczyka. W centrum miasta można spotkać pasące się na trawie wielbłądy co w ogóle jest nietypowe dla przybysza z Europy. Marakkesz w związku z tym, że od zawsze był ważnym pod względem kulturowym i ekonomicznym miastem, rozwinął bardzo ciekawą architekturę, której warto się przyjrzeć będąc na miejscu. Przechadzka sukami (tagrowiskami) wijącymi się w nieskończoność też robi wrażenie. Można zaopatrzyć się w produkty których ciężko znaleźć w Europie lub jest to niemożliwe. Taka też ciekawostka że w Marrakeszu można kupić najlepszej jakości skórzane przedmioty w przystępnej cenie. Oczywiście nie zapomnijmy się targować. Marokańczycy widząc turystę z Europy od razu podnoszą cenę towaru kilkukrotnie, jednak zawsze można tą cenę obniżyć, chętnie się targują i cenę można czasem zbić nawet o połowę.
Plac Dżami al- Fana
Jest najbardziej popularną atrakcją turystyczną w Marrakeszu. Są stragany, są węże i ich zaklinacze,są małpki na smyczy, są ludowe marokańskie instrumenty, są tańce, są śpiewy. Jest wszystko czego sobie turysta może zażyczyć. Raz nawet widziałem walkę bokserską, bokserzy zostawali wybierani pośród publiczności… Oczywiście jak zawsze w Maroku ze względu na upały, plac zapełnia się, a raczej zaludnia niemiłosiernie wieczorem. Dla mnie jedno wyjście na plac w nocy było wystarczające, nie przepadam za takimi tłumami. Jeszcze na początku XIX wieku plac służył jako miejsce publicznych egzekucji, jak również sprzedaży niewolników z Czarnej Afryki (aż do początku XX wieku), których traktowano bardzo brutalnie, kazano im iść przez pustynię za karawaną, traktowano to jako selekcje naturalną, tych silnych i sprawnych niewolników później sprzedawano na placu.
Suki- arabskie bazary
Nigdzie w Maroku nie widziałem tak ogromnych, przestronnych i wijących się w nieskończoność bazarów. Suki w Marrakeszu ciągną się kilometrami, w każdą stronę i uwaga, bardzo łatwo jest się zgubić, jednak lokalsi widząc zagubionego turystę sami wskazują drogę którędy dojść do jakiegoś charakterystycznego punktu z którego już się będzie znało drogę powrotną. Po tych wąskich korytarzach bardzo często przemieszczają się motory na które bardzo trzeba uważać, bo zdarzają się bardzo szybcy kierowcy. Wyroby skórzane są bardzo dobrej jakości o czym już wspominałem i w Marrakeszu na pewno warto się w nie zaopatrzyć, ceny niższe niż w Europie gwarantowane(o ile się trochę potargujemy). W piątki, w związku z dniem świętym w islamie, część sklepów może być pozamykana.
Medresa Ben Youssef- szkoła koraniczna z XIV wieku
Jest to szkoła koraniczna, jedna z piękniejszych w całym kraju. Wzniesiono ją w XIV wieku za czasów marynidzkiego sułtana Abu al-Hasana, który założył też słynne uczelnie w Fezie. Około 200 lat później, w drugiej połowie XVI wieku przedstawiciele dynastii sadyckiej sfinansowali jej przebudowę. Medresa ma typowy układ dla obiektów tego typu. Centralnym miejscem jest niewielki dziedziniec z fontanną. Ja byłem pod dużym wrażeniem przechadzając się po szkole, zaglądając do pomieszczeń w których mieszkali studenci, jak i wzornictwo jest oszałamiające. Szkoła znaduje się tuż przy głośnej medinie, warto więc zajrzeć na chwile by się wyciszyć, bo szkoła przenosi nas do wręcz absolutnej ciszy.
Kutubijja- najwspanialszy minaret Afryki
Mówi się, że jest najwspanialszym mineratem całej Afryki. Jeden z trzech wielkich zabytków, które zachowały się po dynastii Almohadów panującej w XII-XIII wieku. Dwa pozostałe to wieża Hasana w Rabacie o której pisałem tutaj i Giralda w Sewilli. Kutubijja jest najstarsza i najlepiej zachowana w oryginalnej wersji. Minaret ma 70 metrów wysokości (mniej więcej tyle co wieża Notre-Dame w Paryżu). Na szczycie znajdują się miedziane kule, których obecność tam owiana jest różnymi legendami.
Trzydniowa wycieczka na Sahare
W Marrakeszu prężnie działają różnego rodzaju biura podróży, z którymi można się udać do pobliskch gór Atlas, Saharę czy w inne rejony. Oferowane są wycieczki w zależności od tego gdzie jedziemy, na jeden, dwa lub trzy dni. Dodam tylko, że nie warto zamawiać takiej wycieczki przez internet bo zawsze jest drożej. Najlepiej przyjechać na miejsce, albo zapytać swojego hosta o takie atrakcje, a on może da wam promoje jaką ja dostałem od swojego. Zapłaciłem 60 euro za 3-dniową wycieczkę na Saharę, cena zawierała wyżywienie oprócz obiadów, to jest mieliśmy zapewnione śniadania i kolacje. Ludzie w mojej grupie płacili za tą sąmą wycieczkę od 65 do nawet 80 Euro. Czyli dużo zależy od tego jakie biuro znajdziecie i jak będziecie się targować…
Wycieczka na Saharę trwa trzy dni. Drugiego dnia nocuje się na pustyni, w całkiem wygodnych namiotach, oczywiście bez klimatyzacji, ale łóżka są całkiem wygodne. Tutaj też przy okazji chciałbym rozwiać pewien mit jak to temperatura na pustyni spada nawet do około zera stopni. Temperatura i owszem spada, w moim wypadku spadła z 45 do 34… także w nocy i tak jest ciepło. Po drodze zaplanowane jest zwiedzanie kilku miast (jedno z nich jest związane z kręceniem w tym miejscu filmów m.in. “Gladiator”), jak również wiosek nomadów gdzie obserwuje się życie zwykłych ludzi mieszkających na głębokiej prowincji Maroka. Odwiedzamy domy, jesteśmy witani i pokazywane są nam różne metody którymi się trudzą np. produkcja dywanów. Były to bardzo ciekawe spotkania. Oczywiście każdy miał w głowie jazdę na wielbłądzie na największej pustyni na świecie, na którą nie mogliśmy się doczekać, jednak były to ciekawe przerywniki.
Taką podróż każdemu doradzam będąc w Marrakeszu. Ja skorzystałem ze święta w Polsce czyli Bożego Ciała, piątek w pracy dostałem wolny i miałem 4 dni wolnego akurat na ten wyjazd. Warto dodać jeszcze jeszcze jedną rzecz. Otóż turystom na takiej wycieczce “wciskane” są różne rzeczy jak np. bandama, która rzekomo ma chronić przed burzą piaskową. Jest to guzik prawda bo nikt nie prowadziłby karawany w sytuacji gdyby się zapowiadało na burzę piaskową (wędrówka karawaną trwa 1.5 h w jedną stronę). A jeśli ktoś chce sobie zrobić super zdjęcie z włóknem na głowie to można kupić dosłownie 4 razy taniej taką bandamę w innym miejscu niż w miejscu dokąd przewodnik prowadzi turystów. Tak samo jedzenie, restauracje do których zabierają turystów przewodnicy (lunche nie są w cenie wycieczki) są 3 razy droższe niż restauracje za rogiem. Nie dajmy się nabierać na wysokie ceny.
Podsumowując
Marrakesz warto odwiedzić, chyba najlepiej w okresie do końca Maja, gdzie temperatury są niższe. Jak się nazywa Marrakesz “bezpieczną egotyką”, to jednak trzeba uważać na siebie (motory pędzą jak szalone), i na swoje pieniądze, tj. dwa razy pytać o cenę taksówkarza ZANIM się wsiądzie do taksówki, czy zanim się kupi cokolwiek na bazarze, targować cenę. Mnie osobiście Marrakesz trochę zmęczył, ale być może było to spowodowane tym, że to był już mój czwarty tydzien w Maroku i może przez to po prostu już byłem zmęczony, bo Afryka to nie mój świat, w sensie nie mógbłym tam zamieszkać, chociaż oczywiście to było moje pierwsze spotkanie z Afryką i jak to zwykle powtarzam, na ten kontynent jeszcze na pewno wrócę bo mam ogromną ochotę eksplorować ten kontynent bo uważam, że jest bardzo ciekawy. Poznałem natomiast ludzi z Europy czy z Ameryki Północnej, którzy zamieszkali w Maroku i czują się tam świetnie. Każdy oczekuje czegoś innego od życia. Dla mnie najzwyczajniej w świecie chyba jest za głośno. Maroko co można wywnioskować z tekstu powyżej jest prosty w obsłudze, więc można powiedzieć, że jest dla każdego, nawet bardzo niedoświadczonego podróżnika.