AzjaMalezja

George Town- zachwycająca mieszanka kulturowa

Do George Town leciałem po kilkutygodniowym odpoczynku na wyspie Langkawi na niskim przelocie, bo odległość bardzo mała, lot trwał zaledwie ok 40 minut. Do odwiedzenia Gorge Town zachęcił mnie kolega, mówiąc że “spodoba Ci się w tym mieście”, więc pewnego dnia siedząc na plaży postanowiłem sprawdzić jak się tam dostać, lot okazał się najlepszą opcją, kosztował mnie jakieś 50 zł, więc i zarezerwowałem bilet.

Tego co zobaczyłem na miejscu się nie spodziewałem. Ogromne chinatown (największe w Malezji), do tego ogromna ilość hindusów, a wszystko zwieńczone piękną starówką kolonialną w stylu wiktoriańskim wpisaną na światową listę dziedzictwa UNESCO.

Ogólnie uważam że Malezja jest bardzo niedocenianym krajem, wcześniej zachwycałem się malezyjską wyspą Langkawi, gdzie zachody słońca przyprawiają o zawrót głowy, później George Town, który również okazał się ciekawą destynacją. Można spotkać turystów, ale nie jest ich wielu, najwięcej turystów widziałem w stolicy Malezji czyli Kuala Lumpur, która moim zdaniem z pośród poprzednich trzech destynacji ma najmniej do zaoferowania. Podejrzewam jednak, że do Kuala Lumpur turyści trafiają pewnie trochę przypadkowo, czekając na kolejne połączenia lotnicze na Bali, czy Tajladii.

George Town- krótka charakterystyka

George Town słynie m.in. z pięknych murali
Jeden z murali w centrum miasta

W George Town jest stolicą stanu Penang i znajduje się na ósmym miejscu najbardziej zaludnionych miast w Malezji. Zamieszkuje go 794,313 ludzi, posiada jedną z najbardziej zagęszczonych starówek w Azji. George Town założony został w 1786 przez brytyjskiego odkrywce Francis Light. Na początku XIX wieku miasto rosło gwałtownie dzięki napływowi emigrantów z różnych rejonów Azji. Miasto rosło ekonomicznie i przez szybki wzrost populacji stając się stolicą koloni brytyjskich w południowo-wschodniej Azji. Ciekawostką jest, że w mieście najludniejszą populacją są chińczycy, po nich hindusi, a dopiero trzecie miejsce piastują malezyjczycy. Pamiętam w jakim byłem szoku kiedy widziałem te wszystkie chińskie napisy i chińską ludność, jako, że był wcześny poranek, byłem niewyspany i zacząłem się zastanawiać w jakim kraju jestem i czy naprawde jest to wciąż Malezja.

Atrakcje

Brytyjska kolonialna architektura w starym mieście George Town
Wieża zegarowa z przełomu XIX i XX wieku upamiętniająca Diamentowy Jubileusz Królowej Wiktorii

Największą atrakcją George Town jest zdecydowanie jego stare miasto które zajmuje 19 kilometrów kwadratowych i w całości wpisane jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Mi najbardziej zaimponowała ta miltikulturowość tego miejsca. Znajdując się na “chińskiej” ulicy gdzie znajdują się bilbordy po chińsku i nagle skręca się w ulice gdzie rycząca indyjska muzyka wychodząca ze sklepu, dobitnie daje znać, że jesteśmy w miejscu w którym znajdują się hindusi. Po jednej stronie świątynia chińska, po drugiej hinduska, a w rogu świątynia buddyjnska w stylu tajskim, dla mnie robiło to ogromne wrażenie, unikalne, nie wszędzie można zaznać takiej mieszanki kulturowej jak w George Town.


Mnich buddyjski na jednej z ulic w George Town

Świątynie są bardzo ciekawym elementem zwiedzania w George Town. Można zobaczyć ciekawe obrządki które są w nich wykonywane gdyż z reguły drzwi są pootwierane. W samym centrum George Town znajduje się najstarszy ufundowany przez indyjskich muzułmanów meczet z XVIII wieku- Kapitan Keling Mosque. Na uwagę zasługuje również świątynia Kek Lok Si która jest największa buddyjską świątynią w Malezji z XIX wieku. Znajduje się poza centrum miasta, ok 40 minut autobusem od centrum, w świątyni znajduje się taras widokowy z którego można podziwiać piekne wzgórze George Town.

Meczet Kapitan Keling
Za mną świątynia Kek Lok Si
Jedno z pomieszczeń do modlitwy w świątyni Kek Lok Si
Za mną przykład hinduskiej świątyni w Gorge Town
Przykład Chinskiej światyni w centrum miasta

Clan Jetties – tradycyjne chińskie osady

Drewniany tradycyjny chiński dom na wodzie wraz z muralem

Clan Jetties są tradycyjnymi chińskimi oasadami założonymi na wodzie w końcówce XIX wieku. Chodziło o rozrzeszenie linii brzegowej i ucieczkę przed zatłoczoną okolicą. Do dziś część drewnianych domów na wodzie jest zamieszkiwana przez chińczyków którzy głównie zajmują się rybołóstwem. Warto zrobić sobie spacer po wąskich pomostach i pooglądać wnętrza domów mieszkańców, które to z powodu upałów często pozostają otwarte na oścież.

Zacumowane łodzie mieszkańców osad

Kolejka Górska na wzgórze Penang- świetny punkt widokowy na miasto

Na jednym z punktów widokowych na wzgórzu Penang

Wybudowana w 1923 roku kolejka na wzgórze Penang (833 m.), znajduje się tuż obok świątyni Kek Lok Si, była przeznaczona dla brytyjskich kolonialistów po to by uciec przed upałem miasta i cieszyć się chłodem na szczycie. Ciekawostką jest, że kolejka przejeżdza przez tunel który jest najbardziej stromy na świecie. Na szczycie można podziwiać piękną panoramę miasta na jednym z wielu punktów widokowych. Odbyć krótki treking na jednym z proponowanych tras trekingowych i dobrze zjeść, bo ilość restauracji na szczycie jest spora.

Na jednym ze szlaków na wzgórzu, dla leniwych szlaki można pokonywać wynajętym elektrycznym samochodzikiem z kierowcą
Różne rodzaje szlaków na wzgórzu Penang

Cheong Fatt Tze – The Blue Mansion- rezydencja

Wnętrze rezydecji The Blue Mansion

Rezydencja chińskiego przedsiębiorcy- Cheong Fatt Tze, wówczas jednego z najbogatszych ludzi w Azji. Rezydencje Cheong Fatt Tze wybudował dla jednej ze swoich żon (według przewodniczki, tej najbardziej ukochanej) na przełomie XIX-XX wieku. Dzisiaj jest to klimatyczny hotel w którym znajduje się również małe muzeum poświęcone chińczykowi. W rezydencji były również kręcone sceny do kultowego filmu “crazy rich asians”. Rezydencja została wybudowana zgodnie z zasadami Feng shui o czym bardzo ciekawie opowiada przewodniczka. Aby zwiedzić rezydencję trzeba zrobić wcześniej rezerwacje i opłacić bilet tutaj. Pokojów jest 18, a ceny za noc za dwie osoby zaczynają się od 500 zł, także nie ma tragedii.

The Top Penang Indoor Theme Park- George Town z wysokości 249 metrów

Pierwszy na świecie zakrzywiony sky walk w The Top Penang Indoor Theme Park

The Top Penang Indoor Theme Park znajduje się w wieży Kotmar, w centrum George Town. Ogólnie jak sama nazwa mówi, jest to najwyższy tematyczny park, a więc atrakcji mamy kilka. Ja oczywiście kupiłem bilet “kombo” żeby zobaczyć kilka na jednym bilecie, tj. oczywiście sky walk, akwarium i Jurassic Research Center czyli ponad 200 przywróconych do życia dinozaurów które znajdują się w strefie ogrodowej i posiadają naturalnej wielkości rozmiary, poruszają się i wydają dźwięki, wszystko wyglada dosyć realistycznie. Jest też kilka innych tematycznych rozrywek jak pokój UFO ale te wdawały mi się najciekawsze. Szczerze powiedziawszy, największe wrażenie zrobiło na mnie spacer po oszklonym na wysokości 249 metrów korytarzu. W tym miejscu znajduje się również restauracja z widokiem na miasto. Poniżej znaduje się poziom gdzie możemy przyglądać się miastu w perspektywie 360 stopni. Akwarium było małe, a Jurassic Research Center troche kiczowaty, ale zależy kto co lubi.

Nie powiem, ciśnienie mi trochę podskoczyło
Jedno z akwarium w The Top Penang Indoor Theme Park
Naturalnej wielkości T-rex w The Top Penang Indoor Theme Park

Park Narodowy Penang- jednodniowy trip poza miasto

Trasa trekingowa prowadząca do najpopularniejszej plaży w parku- Monkey Beach

Malezja posiada bardzo dobrze rozwiniętą komunikację miejską i w wiele miejsc można dostać się bardzo tanio, autobusem. Ten najmniejszy Park Narodowy w Malezji znajduje się około 20 km od centrum miasta George Town. Dla obcokrajowców niestety bilet wstępu to ok. 50 zł, ale moim zdaniem warto wyskoczyć tam chociaż na jeden dzień. Pisze chociaż na jeden dzień, bo w parku również można zostać na noc w swoim namiocie, co też praktykują lokalsi. Można mieć swój prowiant lub zakupić jedzenie w malutkich restauracyjkach tutaj zlokalizowanych. Uiszczając opłatę w okienku przy bramie wejściowej do parku mamy do wyboru dwie opcje, opłacić łodź i dostać się nią do Monkey Beach i potem nią wrócić (koszt to dodatkowe 50 zł), lub treking.

Ja zdecydowanie polecam tą drugą opcje choć trasa czasem jakby się urywała, to jest na spokojnie do przejścia. Dużym plusem dla mnie była samotność jaką mogłem zaznać podczas trekingu, bo z reguły ludzie wybierają transport łodzią więc na trasie jesteśmy sami. W Malezji na szczęście nie ma takich praktyk jak w Indonezji i Tajlandii, gdzie na siłe jest ci wpychany przewodnik który idzie za tobą jak pies i jeszcze musisz za to zapłacić. Jednak bardzo ważną rzeczą jest posiadanie conajmniej 1 L wody. Pomimo tego, że do pokonania jest zaledwie 3.6 km to upał i duża wilgotność powoduje, że potrzebujemy pić dużo wody.

Na Monkey Beach, po trekingu zimne piwo weszło bardzo dobrze
Monkey Beach

Tras do pokonania jest kilka, różnej długości i w różnych kierunkach, ale przy upale ponad 30 stopni i ogromnej wilgotności, myślę że ok 7 km (tam i powrót) jest wystarczający. To co mnie urzekło w Monkey Beach to ten spokój, bo nie było tam dużo ludzi, zaledwie kilku na campingu i od czasu do czasu przypływały łodzie z turystami ale nie było ich też wielu. Przed powrotem polecam zjeść pyszny pad thai w jednej z restauracji. To miejsce wciąż jest dzikie i to jest to co kocham. Może zastanawialiście się skąd się wzieła nazwa “Monkey beach” czyli małpia plaża, wzięła się stąd, że na plaży można spotkać wiele małp, ale nie są agresywne i ogólnie nie przeszkadzają w wypoczynku na plaży. Chociaż w drodze powrotnej zdarzyła mi się sytuacja, że widząc dużą grupę małp przed sobą musiałem zaczekać, aż sobie pójdą, nigdy nie wiadomo jak się zachowają. Gdy spotkamy małpę nie dotykamy jej, nie patrzymy w oczy, pilnujemy swoich rzeczy w kieszeniach bo mogą zostać przez nią porwane.

Informacje praktyczne

Do Malezji my polacy możemy przylecieć na samym paszporcie. Nie płacimy za żadną wize ani nie ma innych opłat na lotnisku. Pozostać w kraju możemy przez 90 dni. Malezja jest bardzo uporządkowanym krajem, czystym i posiadającym nawet ścieżki rowerowe w dużych miastach. Niczym nie przypomina chaotycznej Tajladii czy Wietnamu. Jest zdecydowanie bardzo europejska pod tym kątem. Skutera bez prawa jazdy na motor też nie wypożyczymy bo przy policyjnej kontroli (co się zdarza często turystom z Europy) wysoki mandat ok. 250 zł płaci zarówno wypożyczający jak i kierowca. Z najbardziej popularnej azjatyckiej aplikacji do zamawiania transportu- grab, nie zamówimy mototaxi (spowodowane jest to względami bezpieczeństwa), zwiększa to oczywiście koszt taksówki. Malezja jest minimalnie droższa od pozostałych azjatyckich krajów w których byłem (Tajlandia, Wietnam, Indonezja, Malezja), ale też nie jest bardzo droga jak np. Japonia.

W George Town drugą pod względem ludności populacją są hindusi. Nie lubię ludziom nakładać łatek, ale trzeba na nich uważać, bo nie lubią bardzo białych turystów, mi się zdarzyło kilka bardzo nieprzyjemnych sytuacji z ich udziałem, z wyłudzeniem pieniędzy włącznie, także trzeba uważać, nawet dla lokalnych ludzi hindusi mają łatkę “nieprzyjemnych”

Podsumowując

George Town na wyspie Penang zdecydowanie warto odwiedzieć. Ilość atrakcji sprawia, że nie można się tu nudzić. Miasto słynie nie tylko z wielokulturowości etnicznej, ale też kulinarnej. Ja zostałem w George Town tylko tydzień i troche żałowałem później, że tak krótko, bo miasto żyje i przyjemnie się tu mieszka, bliskość Parku Narodowego czy wzgórza Penang sprawia, że nie jesteśmy skazani na duszenie się w mieście kiedy chcemy zażyć spokoju na łonie natury. Ja po blisko pół roku podróżowania po Azji, zwiedzając George Town, miałem efekt “wow”, to jest to uczucie, którego każdy podróżnik, bardziej lub mniej wprawiony zawsze szuka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *