ArykaMaroko

Tanger- perła Maroka

Nigdy wcześniej nie byłem na kontynencie afrykańskim, dlatego Maroko było Państwem do, którego obowiązkowo musiałem zawitać mieszkając w Maladze. Czekałem tylko na odpowiedni moment kiedy otworzą granicę w związku z Covid19. Otworzyli jakoś w połowie kwietnia, później na moje szczęście kilka dni przed moim wyjazdem znieśli również obowiązkowe testy na Covid, więc już było świetnie, praktycznie bezkosztowo, bo za bilet lotniczy z Malagi do Maroko wydałem, uwaga tylko 5 Euro. Do Maroka lata bardzo dużo samolotów linii Rayanair, w różne zakątki Maroka, pewnie stąd w Maroku ogromna liczba turystów z Hiszpanii właśnie. Lot z Malagi do Tangeru trwa około 50 minut.

Szczęśliwy z pakietem internetu ruszam do hotelu przy lotnisku przespać pierwszą noc w Afryce.

Powyżej moje pierwsze zdjęcie na kontynencie Afrykańskim. Nie wiedziałem czego do końca się po Maroku spodziewać. Ale byłem pozytywnie nastawiony na przygody. Do Hotelu miałem 3 kilometry, ale na lotnisku poradzili mi żebym wziął taksówkę (nie chciałem też ryzykować samotnej przechadzki o północy w Maroku), to też wziąłem i zapłaciłem 150 dihram czyli około 70 zł. Maroko dla turystów z Europy nie jest tanie, zawsze trzeba negocjować cenę albo po prostu używać transportu publicznego. Tej samej nocy pamiętam jeszcze jak rozmawiałem na recepcji z jednym marokańcem, który już od wielu lat mieszka i pracuje w Anglii, powiedział mi tylko żebym uważał bo “w Maroku pieniądze się rozpływają”, później przekonałem się, że jest to prawda. Maroko jest tanim krajem ale dla lokalsów, jeśli jesteś turystą z Europy, ceny z reguły są kilkakrotnie wyższe, od taki podatek od bycia europejczykiem.

Tanger znajduje się tuż przy cieśninie gibraltarskiej, dokładnie 12 km dzieli Tanger od Hiszpanii. Hiszpania oczywiście jest dobrze widoczna z Tangerskiej plaży. Miasto zamieszkuje około 948 tysięcy mieszkańców. Założyli go Berberowie w starożytności, w VII w.p.n.e. miasto przejeli Fenicjanie, w I wieku stało się stolicą rzymskiej prowincji Mauretania i Tingitana.

Co zobaczyć

Tanger oferuje dużo atrakcji, jest to miasto dosyć uporządkowane z ciekawymi punktami widokowymi na cieśninę Gibraltarską i Hiszpanie, z wieloma kawiarniami na porcie i przyplażowym, długim deptakiem, po którym nie jeżdżą motory (co nie jest oczywiste w Maroku) i można spokojnie się po nim przejść i zrelaksować.

Chyba najbardziej hiszpańska część Tangeru z piekną hiszpańską architekturą- plaza de espana

Place de France

Jednym z moich ulubionych miejsc by przyjść na kawę lub coś zjeść była Place de France z pięknym widokiem na cieśninę gibraltarską i wzgórza Hiszpanii. Wzdłuż ulicy ulokowane są kafejki lub restauracje. Lubiłem sobie tam przesiadywać, widok jest świetny. Tuż obok przy rondzie znajduje się jedna z najbardziej popularnych w Tangerze kawiarni- Gran Cafe de Paris. Można zajrzeć ale z niej już nie ma tak fajnego widoku na cieśninę. Jednak otwarta została w 1920 roku i to tutaj podobno spotykali się szpiedzy wojenni, gdyż podczas II wojny światowej Maroko było strefą neutralną.

W tle kawiarnia Gran Cafe de Paris
Ulica z pięknie ściętymi drzewkami w okolicy place de France

Grand Socco

Grand Socco w tle główne wejscie do medyny (starego miasta)

Ciekawy plac, gdzie można zobaczyć zwykłe życie marokańczyków. Ze street foodem (ja jadłem i nie czułem się jakoś bardzo źle), świeżo wyciskanymi sokami i restauracjami. Podobno na tym placu gdzieś jest lokal w którym można spożywać alkohol, ale ja go nie znalazłem. W tle znajduje się główna brama prowadząca do medyny. Ulica za bramą do lat 30. XX wieku była najważniejszą w Tangerze. Lubiłem tutaj sobie usiąć przy fotannie i odpocząć.

Medyna i Kazba

Medyna w Tangerze

Nie jest jakaś duża, ale całkiem ładna, wysadzona wieloma sklepami i niestety też nagabywaczami, jednak jeśli już byliście w Marrakeshu, to tutejsi sprzedawcy nie będą robić na was wrażenia.

Sklepiki na medynie
Wejście do Kazby (starej części miasta która pełnia funkcje obronne)
Widok na morze z fortyfikacji obronnych z bastionu Burdż al-Hadżawi
Jedna z wąskich uliczek na kazbie

Kazba charakteryzuje sie wieloma wąskimi uliczkami, w które czasem zastanawiałem się z powodów bezpieczeństwa czy się zagłębiać, więc część pominałem, tym bardziej, że naprawdę można się w tym labiryncie zgubić. Aktualnie nie ma charakteru militarnego w związku z tym, że była w latach 20. XX wieku bardzo modna i powstało tutaj wiele luksusowych rezydencji.

Aux 3 Portes– hotel ze świetną restauracją z widokiem na cieśninę i port

Taras hotelu

To chyba najbardziej ciche miejsce w Tangerze. Znajduje się na terenie kazby i gdyby nie lokalna osoba, z którą się spotkałem, zupełnie nie wiedziałbym o tym magicznym miejscu. Podają świetne soki, można się również napić herbaty i coś zjeść. Miejsce jest niesamowicie ciche i sprzyja rozmowom, a widok na cieśninę Gibraltarską zapiera dech w piersiach. Bardzo polecam.

W drodze na hotelowy taras

Boulevard Mohammed VI

Duży plac na Boulevard Mohammed VI

Jest to duma Tangeru. Rozpoczyna się przy porcie i ciągnie sie wraz z plażą miejską aż 4 kilometry. Przy porcie również można pójść do klubu, które są otwarte podczas sezonu, ja nie byłem to nie powiem jak było. Dumą Tangeru jest również plaża miejska, która przypomina swoim wyglądem plaże na południowym wybrzeżu Hiszpanii. Na plaży można wynająć krzesło ogrodowe wraz z parasolem. Co ciekawe w żadnym miejscu nie można wypożyczyć leżaków, co jest bardzo modne w Europie. Na plaży można również wynająć konia, żeby się na nim przespacerować lub nawet wielbłąda.

Plaża miejska w Tangerze podczas zachodu słońca
Wielbłąd na plaży miejskiej czekający na pasażera

Po wykonaniu tego zdjęcia zostałem nagabywany, żeby zapłacić, ale nie dajcie się nabrać. Nie trzeba za takie rzeczy płacić, chyba że właściciel zanim zrobicie zdjęcie Was o tym poinformuje. Ten Pan był akurat daleko jak robiłem zdjęcie.

Park Rmilat- park z widokiem na Ocean

Widok z punktu widokowego na Ocean

Do tego parku również wybrałem się z “lokalsem”, w przewodniku o nim nic nie było napisane, a jest cudowny, jeśli ktoś tak jak ja lubi naturę. Jest to park licznie odwiedzany przez osoby zamieszkujące Tanger. Znajduje się w nim sporo ścieżek spacerowych wzdłuż których ciągnie się piękny widok na Ocean. Jest oddalony od centrum Tangeru ok. 5 km. Najlepiej wziąć taksówkę, ale trzeba uważać bo jak się jest bez lokalsa to ceny są kilkukrotnie wyższe więc zostaje albo uzgadnianie rozsądnej ceny wcześniej albo pojechać z kimś z Maroka. W parku przy punkcie widokowym również zawieszona jest huśtawka, na której za drobną opłatą można się pohuśtać 🙂

Ktoś kto czyta mojego bloga, lub mnie obserwuje na instagramie, wie, że uwielbiam zachody słońca. W parku Rmilat jest on niesamowity!

Hammam w Maroku

O Hammamie już pisałem, tutaj, jest to kąpiel, która wywodzi się z rejonów Turcji i starożytnej Grecji, jednak w Maroku również jest bardzo popularny. Polega na oczyszczeniu całego ciała (skóry) z toksyn, znajdując się w gorącym pokoju i leżąc na gorącym kamieniu, jest się “drapanym” specjalną gąbką przez praownika. Dodatkowo po kąpieli można zamówić relaksujący masaż całego ciała. W Tangerze polecam to miejsce (również zostało mi polecone przez osobę lokalną). Tylko nie zdziwcie się jeśli będziecie poproszeni do rozebrania się do naga. W Maroku bowiem tak wykonywane są tego typu zabiegi pielęgnacyjne. Relax gwarantowany! Koszt to 400 dihram czyli około 180 zł, wraz z dodatkowym masażem całego ciała. Zdecydownie polecam.

Widok z mojego pokoju na ulicę.

Informacje praktyczne

Maroko jest Państwem dosyć rozwiniętym turystycznie. Pomimo ataków terrorystycznych na turystach, które historycznie tutaj miały miejsce, uważam, że jest w miare bezpiecznie, szczególnie podczas dnia. Państwo zatrudnia policjantów którzy nie mają mundurów, dzięki temu nie wiadomo, kto jest z policji. Dowiedziałem się, że tego typu policjantów tam jest więcej niż nam się może wydawać. Podczas nocy, niektóre ulice zwykle nie wyglądają fajnie, ale bardziej mam na myśli Casablance, która nawet podobno podczas dnia nie jest bezpieczna, ale o Casie (półoficjalna nazwa, której używa się również na dworcach kolejowych) w kolejnym artykule. Maroko jest poza EU, a wiec jeśli chcesz mieć internet, to kup sobie karte sim, koszt to 10 euro za 10 GB, wiec jest całkiem tanio. Puntów w ktorych sprzedawane sa karty jest sporo, nawet często można kupić kartę będąc zaczepionym przez sprzedawce na ulicy. Na lotniskach też je można kupić. Internet domowy jest generalnie bardzo słaby, na służbowe calle musiałem się czasem wgrywać wykorzystując swoje dane mobilne (które całkiem dają rade). Więc praca zdalna z tego kraju jest jak najbardziej możliwa.

Panie w burkach oglądające wystawe sklepową

Jeśli nie zamierzamy nic kupować, to najlepiej nie rozmawiać ze sprzedawcą, nawet nie nawiązywać kontaktu wzrokowego, w przeciwnym razie będziemy mieli towarzysza podczas przechadzki (potrafią iśc za potencjalnym klientem przez całą medynę i coś mówić). Tutaj trzeba być zdecydowanym i albo powiedzieć “nie” albo po prostu nie zwracać uwagi.

Podsumowując

Maroko jest znacząco innym światem, niż ten który możemy zobaczyć w Europie. Kobiety noszą burki i hidżaby, nie można kupić tak łatwo alkoholu, dodatkowo jest bardzo drogi (muzułmański haram). Życie jak to w krajach arabskich zaczyna się wieczorem, po godzinie 19. To o tej porze sprzedawcy wychodzą na ulice sprzedawać swoje towary, wieczorem tak naprawdę możemy poczuć ducha miasta wlepiając się w tłum ludzi na ulicy. Tanger na pewno warto zobaczyć, szczególnie jak jesteście np. w Andaluzji, przeciętna cena lotu z Malagi to około 8 euro. Do wyboru jest też prom z Tarify (45 minut), jeśli taką formę preferujecie, lub jeśli chcecie udać się do Maroka swoim autem. Tutaj koszt już jest nieco wyższy. Od niedawna po covidowo-politycznych zawirowaniach, wszystko znowu jest otwarte i dostępne dla turystów.

2 komentarze do “Tanger- perła Maroka

  • A co z bezpieczeństwem, jeśli chodzi o zdrowie? Maroko to egzotyczny kraj, czy wobec tego należy przed podróżą zrobić jakieś szczepienia? Co z ryzykiem zarażenia się malarią, na którą szczepień nie ma. Proszę o odpowiedź bo jest to kwestia, która mnie nurtuje.

    Odpowiedz
    • Hej Tomaszu tak jak wspomniałeś na malarie szczepień nie ma, można jednak zastosować tabletki przed wyjazdem ewentualnie. Ja tego nie stosowałem, bo odwiedzałem głównie duże miasta, gdzie zagęszczenie komarów jest stosunkowo niskie. Podczas wyjazdu na Saharę też nie pamiętam, aby męczyły mnie komary w nocy. Najwięcej ich znajduje się w dżungli czy lasach, wtedy należy pamiętać by spać pod moskitierą. W Maroku bardziej bym się obawiał dura brzusznego lub wirusa żółtaczki. Warto wyrobić sobie tzw. żółtą książeczkę gdzie za jednym razem można pobrać wszystkie najważniejsze szczepienia (niektóre jak przy żółtaczce są na całe życie). Ja odbyłem takowe szczepienia przed moja pierwszą daleką podróżą do Kolumbii. Pozdrawiam Daniel

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *