Moje życie cyfrowego nomada- jak przygotować się do pierwszej dłuższej podróży
Wszystko zaczęło się bardzo dawno temu, w barze podróżniczym “Wędrówki Pub” we Wrocławiu. Prelekcję podróżniczą prowadziła wówczas para cyfrowych nomadów. Opowiadali wtedy jak udało im się zdobyć pracę zdalną i jak wygląda ich życie, kiedy to łączą pracę z podróżami (podróżowali wtedy po Japonii). Myślę, że było to około 10 lat temu. Były to czasy gdzie owszem zdarzyło się, że ktoś pracował zdalnie, ale byli to z reguły tylko zdolni programiści pracujący dla Stanów Zjednoczonych. Ja pomimo tego, że pracowałem w branży IT, to daleko mi było do zdolnego programisty, mówiąc dokładniej byłem rekruterem. Dlatego czułem, że praca skąd się chce jest jakby ideałem, na który nigdy nie będę mógł sobie pozwolić. Jednak covid powywracał wszystko do góry nogami, praca zdalna jest teraz bardziej dostępna niż kiedykolwiek. Dzisiaj jestem handlowcem- pozostałem w branży IT, od ponad dwóch lat nie byłem w biurze, pracuje 100% zdalnie. Od prawie dwóch lat intensywnie podróżuje. Jakie są tego korzyści i jakie są wady, co osoba chcąca rozpocząć życie podróżnika musi wiedzieć zanim wyruszy w drogę? Poniżej przedstawiam moje życie cyfrowego nomada, ze wszystkimi odcieniami plusów i minusów tego, coraz bardziej popularnego stylu życia.
Spis treści
Moja pierwsza podróż i praca zdalna
Na początku miałem dużo wątpliwości, żeby zostawić wynajmowaną kawalerkę w której mieszkałem we Wrocławiu i po prostu wynieść się w nieznane na dłużej. Wielu ludzi odradzało mi wyjazd poza kraj w momencie piku pandemii (był lipiec 2020), nie było szczepionek, nie było prognoz co do zakończenia pandemii, a jak były to raczej bardzo pesymistyczne. Groziła mi kwarantanna, utkniecie w jakimś kraju na dłużej, brak możliwości powrotu do Polski etc, tego wszystkiego się nasłuchałem od rodziny i znajomych przed wylotem. Ale tak naprawdę czym więcej słuchałem o potencjalnych zagrożeniach to tym bardziej byłem zdecydowany wyruszyć w nieznane. Już taki jestem, lubię rzucać się na głęboką wodę i stawiać swoje życie do góry nogami. Jak się okazało- wyjazd okazał się trafną decyzją.
Moją pierwszą destynacją okazała się Bułgaria. Tutaj znajduje się wpis z mojej pierwszej dłuższej podróży jako cyfrowy nomad. Pamiętam jaki byłem podekscytowany, czułem się taki wolny… Miałem na sobie plecak (35 litrów żeby zmieścić się w normach bagażu podręcznego w samolocie) i szczerze powiedziawszy, więcej rzeczy nie potrzebowałem. Byłem maksymalnie skupiony na podróżowaniu, wreszcie miałem na to więcej czasu, można powiedzieć, że nieograniczoną ilość czasu na podróżowanie, po raz pierwszy w moim życiu…
Początki…
Wydaje mi się, że jak to zwykle bywa, chociaż nie dla wszystkich jest to wiadome, najtrudniej jest podjąć decyzję o wyprowadzce w nieznane. Chociaż wydaje się to może nie takie trudne, to jednak w głowie toczy się zwykle największa bitwa. Nasz mózg jest niezwykle kreatywny jeśli chodzi o “wymyślanie” zagrożeń, które na nas czyhają po wyjściu z domu, czyli po opuszczeniu naszej strefy komfortu. Jest to nic innego jak ewolucyjny mechanizm, który ma za zadanie utrzymać nas jak najdłużej przy życiu. Nie jest aktualny, bo świat się zmienił, ale nasz mózg po prostu za nim nie nadążył (ewolucja człowieka nie jest tak szybka jak rozwój technologiczny świata). I kiedy sobie to uświadomimy i po podjęciu decyzji o podróży zaczynamy działać, okazuję się, że wcale nie jest tak trudno jak nam się wydawało. Niestety lęk i wątpliwości zawsze się pojawiają i będą się pojawiać, natomiast wiedząc już jak działa ludzki mózg, musimy się nauczyć go ignorować… Oczywiście nie mówię tutaj o zupełnym lekceważeniu zagrożeń, ale wykorzystywaniu lęku do lepszego przygotowania się do podróży niż do jej zaniechania.
A więc w moim przypadku zaczęło się od Bułgarii i pomimo tego, że wówczas mój angielski nie był zbytnio na wysokim poziomie, a i w Bułgarii mało kto mówi po angielsku, czułem się świetnie na obczyźnie i zacząłem się zakochiwać w takim stylu życia, obmyślając nowe plany związane z podróżami…
Aktualnie
Aktualnie przeniosłem się z podróży samolotem na podróże swoim prywatnym minivanem. Tutaj jest opis mojej pierwszej podróży autem. I nie ma sensu opisywać po kolei jak wyglądała moja podróż aż do dzisiaj, bo wszystko jest na moim funpage na Facebooku, Instagramie, a szersze opisy z moich podróży znajdziecie tutaj na blogu. Aktualnie znajduję się w Maladze, w mieście w którym się zakochałem, w mieście z super energią i świetnym klimatem. Można powiedzieć, że robie sobie tutaj małą przerwę przed dalszymi podróżami. Chociaż plan był taki, żeby zostać do końca Marca (przyjechałem w połowie Stycznia), ale tak mi się tu podoba, że w efekcie zostaje do końca Maja. Ale już pod koniec Maja jadę do Maroka, by po raz pierwszy postawić stopę na kontynencie afrykańskim. Nie muszę dodawać, że jestem bardzo podekscytowany.
Zakochałem się również w pracy zdalnej, na ten moment nie wyobrażam sobie tego, żebym wrócił do biura. Mam nadzieję że tendencja pracy zdalnej się nie zmieni. Chociaż w biurze było całkiem śmiesznie. Jakoś fajniej się pracowało, jednak praca zdalna daje dużo po pracy, bo przeciez po pracy możemy podróżować i o to nam chodzi (przynajmniej mi). Życie cyfrowego nomada, który jak ja przez większkosć czasu zmienia miejsca zamieszkania co tydzień lub dwa, to ciągłe odczuwanie adrenaliny. No bo ciągle musimy się urządzać w nowych miejscach, badać teren, dbać o siebie, uważać. Kiedyś ktoś mi powiedział, że od adrenaliny można się uzależnić, ja myślę że zawsze byłem podatny na to uzależnienie, ponieważ zawsze ciągneło mnie do nowości i o czym wspominałem wcześniej, uwielbiałem stawiać swoje życie do góry nogami. Uwielbiam narażać się na niebezpieczeństwo, tak jakbym podświadomie chciał sprawdzić jak sobie z tym poradzę. Pamiętam jakiego miałem stracha przed moją pierwszą wyprawą do Kolumbii, ilu ludzi mi ją odradzało (najbardziej moja matka), a podróż ta okazała się moją dotychczas najpiękniejszą podróżą w moim życiu. Matka mojej koleżanki z którą podróżowałem, do tej pory uwielbia mnie za to, że przywiozłem jej córkę całą i zdrową z powrotem do domu, do tego stopnia, że mogę wpadać kiedy chce do Rijeki, miasta rodzinnego mojej znajomej (gdzie podobno czeka na mnie wolny pokój). Zapraszam również do wpisu o bezpieczeństwie w Kolumbii. Na zdjęciu również moja wspomniana znajoma.
Jak sie przygotować do swojej pierwszej dłuższej podróży
I tutaj zależy czy podróżujemy samolotem czy własnym samochodem. Ja już przeszedłem dwie ścieżki i pomimo tego, że za chwilę muszę wracać do Polski żeby zrobić przegląd techniczny samochodu (co jest mega upierdliwe), to i tak uważam, że poruszanie się własnym środkiem transportu jest wygodniejsze. Chociaż są takie minusy jak problem z zaparkowaniem auta, unikanie centrów miast jeśli chodzi o nocleg, choć nie raz zdarzyło mi się zostawić auto gdzieś poza centrum i dojechać gdzieś do wynajmowanego apartamentu, ale zawsze to jest stres związany z zostawianiem auta samemu sobie. O plusach i minusach podróżowania własnym samochodem pisałem tutaj. Ale powiedzmy, że tak jak większość społeczeństwa będziecie podróżować samolotem, to jak sie spakować? I co ze sobą zabrać?
- Plecak o pojemności max 35 litrów– chociaż dla niektórych to może być szokiem (szczególnie dla Pań), ale to ZDECYDOWANIE wystarczy. Żeby nie było poznałem wiele dziewczyn podróżujących po całym świecie z takim plecakiem i spokojnie się mieściły. Dlaczego taki plecak? Bo zapakujemy się z nim na pokład samolotu bez dodatkowych opłat i jeśli zamierzamy się poruszać, dużo podróżować, to ciężko jest to robić z większym balastem. Już to przerabiałem w Kolumbii. W plecaku koszulki (7 par), bielizna na tydzień, lub dwa, jedna para lub dwie pary długich spodni, dwie bluzy, laptop.
- Paszport (ważny najlepiej na co najmniej rok do przodu)– nawet jeśli planujemy podróżować w obrębie Unii Europejskiej, to i tak warto mieć paszport żeby nie czuć ograniczeń jeśli np. zauważymy tani lot do Abu Dabi.
- Kartę Europejską NFZ– nie trzeba wykupywać osobnego ubezpieczenia, które to są bardzo drogie. Ubezpieczenie działa w obrębie EU i EFTA (czyli kraje jak Szwajcaria czy Wielka Brytania). Warto dodać, że leczenie jest podstawowe i nie możemy liczyć na wszelkiego rodzaju ubepieczenia na wypadek uszczerbku na zdrowiu, ale zawsze jest to pierwsza pomoc na wypadek choroby etc. i co najważniejsze w obrębie składek ZUS, które to każdy podatnik musi odprowadzać. Kartę można zamówić nie wychodząc z domu przez profil zaufany. Więcej tutaj.
- Nerka– nerkę warto mieć, bo jest bardzo wygodna i jest mniejsze prawdopodobieństwo, że coś zgubimy. W nerce: powerbank, SKANY dokumentów jak paszport i dowód osobisty, karta Revolut (nie płacimy prowizji płacąc nią, kurs waluty przeliczany jest właściwie 1:1). Nie nosimy ze sobą dokumentów, skany wystarczą, nie ma sensu narażać się na zgubienie ich. Dokumenty zostają w wynajmowanym mieszkaniu.
- Wygodne buty do chodzenia– jeśli nastawiamy się na zwiedzanie i “skakanie” z miejsca na miejsce, to bez zwątpienia przydadzą się wygodne buty, w okresie letnim sandały.
Wylądowaliśmy…
Warto kupić czym prędzej kartę sim z internetem. Często polskie pakiety w roamingu są bardzo ograniczone, a jeśli chcemy więcej internetu to musimy dużo zapłacić. Zdecydowanie bardziej opłaca się zakupić lokalną kartę sim u lokalnego operatora, który bardzo często oferuje na start dobre warunki jak np. we Włoszech kupiłem karte z 70 GB internetu za 10 euro. Jeśli chodzi o noclegi, to warto je rezerwować na portalu AIRBNB, jest on zdecydowanie tańszy niż bardziej chyba popularny booking.com. Ale jeśli chcemy się zatrzymać gdzieś na dłużej (jak ja teraz w Maladze), to zdecydowanie warto poszukać ogłoszeń lokalnych, mogą być one nawet połowe tańsze niż Airbnb, który jest typowo dla turystów (a wiadomo dla turystów ceny zawsze wyższe). Gdyby ktoś zdecydował się zamieszkać w Hiszpanii, to mieszkania warto szukać tutaj, jest to nabardziej popularny portal oferujący mieszkania na wynajem długoterminowy w Hiszpanii. Warto zaopatrzyć się w różne aplikacje, o których wspominałem tutaj. Jednak chciałbym do tego dodać jeszcze dwie aplikacje, super pomocne:
Pierwsza to mObywatel ta aplikaja przydaje się nie tylko w podróży, ale również na miejscu, w Polsce. Wszystkie dokumenty jak dowód osobisty, czy certyfikat szczepień przeciw covid mamy tutaj, w jednym miejscu. Dokumenty w niej są jak najbardziej respektowane za granicą (na lotnisku mogą się doczepić o pokazanie oryginalnego dowodu osobistego).
Druga to Meet.up– świetna aplikaja do poznawania ludzi, uczęszczania na różnego rodzaju eventy grupowe etc. Świetna, szczególnie dla podróżujących solo.
I w drogę…
“Życie jest jak kolejka górska. Możesz wrzeszczeć przy każdym wstrząsie, albo wyrzucić ręce w górę i cieszyć się jazdą” ten cytat anonimowego autora obrazuje trochę moje życie i moje do niego podejście. Nie chcę nikogo do niego namawiać… może trochę. A dlaczego? bo jest fajnie, jest ciekawie. Oczywiście dla każdego z nas “ciekawie” znaczy co innego. Jednak nie oszukujmy się, niewielu z nas lubi rutynę, jesteśmy europejczykami- potomkami odkrywców, w naszym DNA leży ciekawość. Niektórzy sobie wmawiają, że lubią swoje przewidywalne życia, myślę, że często to wynika z lęku, że sobie z czymś nie poradzą, jeśli stanie się dynamicznie, nieprzewidywalnie. Ale dlaczego nie spróbować? Jakaż satysfakcja płynie z okiełznania swoich własnych lęków.
We wrześniu będę obchodził swoje dwa lata intensywnych podróży i życia “na walizkach”, dwa lata rzucania się w wir nieznanego i nieprzewidywalnego. Jak mogę podsumować te dwa lata? Myślę, że przez te niecałe ostatnie dwa lata nauczyłem się więcej o sobie, o tym co mogę, czego nie lubię, do czego jestem zdolny, niż przez ostatnie 30 lat mojego życia. Czasem odnoszę wrażenie, że te dwa lata podróży swoją intensywnością, paletą barw, odcieni radości i smutków, są jak 10 lat życia.
Jakie są minusy takiego życia? Pojawia się coraz więcej dylematów dotyczących tego gdzie powinienem zaplanować kolejna podróż. Chociaż zawsze moim credo było i wciąż jest, by odwiedzać miejsca nowe, nigdy przeze mnie nieodwiedzone, to jednak w związku z tym, że na przykład w takich miejscach jak Turcja czy Bułgaria spędziłem oprócz Hiszpanii najwięcej czasu, to do takich miejsc mam dużą ochotę by wrócić, by zobaczyć co sie zmieniło i poczuć stare emocje które niegdyś tam odczuwałem (jestem sentymentalny). O ile wiem, że chce zostać w Hiszpanii (mentalnie czuje, że to jest mój dom), to jeśli chodzi o pozostałe destynacje czasem ciężko jest się zdecydować który powrót obrać i kiedy, by zostało jeszcze czasu na odkrywanie nowych lądów-trzymając się mojego credo.
Kolejnym minusem jest brak fizycznego kontaktu ze swoimi starymi znajomymi i rodziną (przynajmniej nie tak częstego). I chociaż w podróży nawiązuje się wiele różnych i bardzo ciekawych znajomości, to nie są to stare znajomości, a te stare są specyficzne, trochę wydaje mi się głębsze, bo po prostu ludzie znają naszą historię. Z dużym sentymentem wspominam domóweczki u mnie w kawalerce we Wrocławiu.
Ile to jeszcze potrwa? Ciężko mi powiedzieć, ale podskórnie czuję, że kiedyś to się skończy, bo będę chciał założyć rodzinę i być więcej w jednym miejscu. Póki co, pełen radości spoglądam w moje podróżnicze plany, a w nich Maroko i Azja Południowo-Wschodnia.
A co do powrotów, już obiecałem przyjazd do Warny na lato…